#2 tydzień porażki

Porażki w naszym życiu to nic złego. No chyba, że nasze życie zamienia się w jedną wielką porażkę, wtedy jest już gorzej. Zastanówmy się, co sprawia, że czujemy się na przegranej pozycji. Osoba, za którą uganiasz się od przedszkola znalazła miłość swojego życia? A może znów nie chce Ci się wstawać wcześniej rankiem by wyszykować się do szkoły, bo uważasz, że jesteś przegrywem i nic ci już nie pomoże? 

Porażki nie przydarzają się nam, żeby zgnoić nas jeszcze bardziej - wręcz przeciwnie. Każda z nich to lekcja, która powinna dać nam do myślenia, że musimy jeszcze poczekać, coś poprawić. To żaden wstyd. Czy jest na świecie choć jedna osoba, której idzie wszystko po jej myśli?
To, jak nazwiemy nasze niepowodzenia i jak je odbierzemy zależy tylko od nas. Możemy nazwać je 'porażka' lub 'lekcja, która wniosła coś wartościowego do mojego życia'. Myśląc o porażce, mamy w głowie wydarzenia tragiczne, które wydarzyły się nam lub innym osobom i znacząco wpłynęły na ich/nasze życie. Prawdę mówiąc, dla każdego jest ona czymś innym. Dla niektórych błahe sprawy typu oblanie się napojem w miejscu publicznym jest okropną porażką, a dla innych będzie to wzięcie kredytu we frankach.  
Ja przeżywam je codziennie. Są one mniejsze lub większe. Podzielę się z Wami jednymi z większych (według mnie), na myśl których aż się we mnie gotuje. 

1. Prawo jazdy robiłam przez pół roku. Nie zdałam dwóch pierwszych egzaminów praktycznych. Stwierdziłam, że to nie dla mnie i chciałam się poddać. W końcu nie każdy wjeżdżając na jedną z najbardziej ruchliwych ulic, potrafi jechać pod prąd. Ja umiem. Kiedy nadszedł dzień trzeciego już egzaminu nie czułam strachu, tylko wstyd. Wsiadłam, pojeździłam i zdałam. Przez cały czas egzaminator modlił się i nie mówił nic oprócz: 'pani nie potrafi jeździć'. Autem jeżdżę coraz częściej i jeszcze nikogo nie zabiłam.

2. Na pierwszej lekcji korepetycji z matematyki wyjeżdżając z podwórka zbiłam i złamałam lusterko w samochodzie. Jakby tego było mało wykręcając nie trafiłam na jezdnię, lecz na łąkę pełną śniegu (jak się domyślacie była zima) i rozpoczęła się akcja wyciągania mojego auta przez mojego korepetytora i innych, przypadkowych ludzi. Na korepetycje już nie chodzę.

3. Koleją z moich porażek jest miejsce, w którym obecnie się uczę. Jest ono ok. 10 km od mojej miejscowości. Szkoła jest świetna, jednak ja od zawsze chciałam iść dalej. Jestem indywidualistką i wiem, że poradziłabym sobie w dużym mieście, ale mój strach przezwyciężył chęci i zostałam tu, gdzie jestem. Jest to jedna z poważniejszych decyzji, które dość mocno wpłynęły na moje życie.

4. W kolejnym punkcie umieszczę znajomych. Każdy ma w swoim życiu moment, w którym chce być najfajniejszy, najmądrzejszy i najbardziej popularny. Zamieniłam wtedy moich przyjaciół i wartościowych znajomych na osoby, które tylko ściągnęły mnie w dół, a kiedy potrzebowałam pomocy, okazało się, że mnie nie znają. Przypał.

5. Moją życiową porażką jest to, że nie potrafię pracować nad swoim charakterem. Za dużo mówię, a za mało myślę. Zależy mi na osobach, którym na mnie nie zależy, a te wartościowe odtrącam. Nie potrafię dyskutować, bo zawsze mam rację.

Kochani, każdy w swoim życiu ponosi porażki. Te mniejsze i te większe. Nie wstydźcie się ich, bo nie ma człowieka, który miałby idealne życie. Jeżeli coś Ci nie wyszło - nie poddawaj się. Dziel się tym z innymi. Może akurat znajdzie się osoba, która znalazła się w podobnej sytuacji i razem rozwiążecie problem.

A co jest waszą największą porażką?

13 komentarzy:

  1. Z prawem jazdy mnie nie pobijesz - zdaje od 4 lat i nie mogę dotrzeć na egzamin bo cytuje "za daleko", nie wnikam w ogóle, że mój instruktor od prawa jazdy był koszmarny - nie dość, że non stop śpiewał to jeszcze nie odróżniał ironii od sarkazmu. Ale chyba największą porażką są studia, wieczny student ze mnie został, bo nie było stać mnie na wymarzone studia i tak zostałam bez przyjaciół w wielkim mieście z samą rodziną, w sumie dobre chociaż i to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie słabo... Trzymam kciuki, żeby od teraz wszystko szło po Twojej myśli. :)

      Usuń
  2. ja prawo jazdy zdałam za 8 razem. wszyscy mi mówili bym odpuściła sobie i dała spokój a ja się uparłam. i co i zdałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że jak się nie uda zdać za pierwszym razem to się to dluuuugo ciągnie. :D

      Usuń
  3. Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy nasze życie. Jakoś nigdy nie używałam słowa "porażka" i nie przejmowałam zbytnio, gdy coś mi nie wyszło. Po prostu mówiłam sobie wtedy, że muszę się wziąć w garść i próbować kolejny raz, i kolejny... Wszystko da się naprawić i wszystko da się zmienić, jeśli włożymy w to odpowiednią ilość wysiłku. A niektóre trafy życiowe typu oblanie się kawą czy stłuczka samochodowa można obrócić w żart mówiąc sobie "ale ze mnie fajtłapa". Zamiast dobijać się beznadziejnością swojego jestestwa ;-) optymizmu!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stąd 'tydzień porażki'. :) Zgadzam się w stu procentach. :)

      Usuń
  4. Czytając 1,3 i 4 jakbym czytała o sobie (tylko w przypadku prawka robiłam je nieco dłużej, bo miałam przerwę roczną ;/ ). Ale zdałam. Każda porażka mnie czegoś nauczyła. Wiele rzeczy żałowałam, ale przestałam się już tym zamartwiać i staram się iść dalej :) Każda decyzja miała też w sobie coś dobrego. Jak to się mówi, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niepowodzenia w życiu zdarzają się zawsze- mniejsze lub większe, ale występują, bo tak już jest ułożony ten świat. W pełni się z Tobą zgodzę, że tylko od nas zależy, jak postrzegamy to, co nam się przytrafia.
    Warto nawet na takie osobiste klęski patrzeć pozytywnie i pamiętać, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze.. dawno nie zastanawiałam się nad moimi porażkami i nie wiem, która jest najgorsza ale te niepowodzenia mnie wzmacniają i dają jeszcze większa siłę. Nie można się załamywać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobieranie znajomych i przyjaciół to bardzo ważna rzecz w naszym życiu... To zdecydowanie prawda, że tych prawdziwych poznajemy w biedzie, bólu i nieszczęściu. ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Odnośnie szkoły w jakiej się uczyć to nie koniec świata, całe życie przed Tobą i jak tylko ja skończysz możesz przeprowadzić się gdzie tylko będziesz chciała, życzę Ci dużo odwagi i wierze ze człowiek uczy się na błędach i porządkach a po wyciągniętych z nich wniosków nie popełnia ich drugi raz... w ten sam sposób ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mądre słowa :) ja tak często myślę, że moje życie to porażka, że ciężko mi wybrać moment do opisania xd ale potem zły humor mija i znów cieszę się z tego, co mam :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli podoba Ci się mój blog, zaobserwuj go by być na bieżąco. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. To co tu opisuję jest moją własną opinią i nie narzucam nikomu, by postępował według moich zasad. Szanuję komentatorów, którzy czytają posty do końca. Jeżeli chcesz napisać coś niemiłego, przemyśl to dwa razy. :)
~ jarmosievitz

Copyright © 2014 jarmosievitz , Blogger